W mózgach naszych ucztuje demonów gromada, roi się i kotłuje niby glist miliony

Mówili: masz złote dłonie. A jednocześnie: jesteś za blisko. Słowami uznania łechtali ego, błagając, byś gmerał chirurgicznymi instrumentami w tkankach ich żon. Ojców. Sióstr. I dzieci. Byle nie swojego. Swojego szczęścia nie tykaj. Tym mózgiem zabawi się ktoś inny. Wyssawszy krew wydłubie koszmar spomiędzy zwojów i tętnic, pozostawiając przestrzeń na niezachwiany oddech. Bez cienia ryzyka, że niezawisłość decyzyjności zakołysze się na emocjonalnej szubienicy.
Powiedziała: potrzebuje ojca, a nie lekarza. Więc ograniczyłeś się jedynie do tego pierwszego. I wraz z jej mózgiem obumarło twoje serce.
Tymczasem ty: milczysz. Choćbyś bowiem rozszarpał paznokciami krtań, nie uwolni ona tego zagnieżdżonego na dnie płuc, druzgoczącego skowytu czystej rozpaczy. Katusze odrętwiałej męką duszy są niewyrażalne. Poniosłeś najwyższą karę. A teraz z chirurgiczną precyzją dbasz, by poniósł ją i świat. Albowiem się mylił.
 
KEITH LESSARD, 45 lat. Piekielnie utalentowany neurochirurg, przeklęty ojciec zmarłej przed laty siedmiolatki oraz od zgnuśniałych ośmiu trzeźwy rozwodnik-narkoman. Z uwagi na swoje przyjemne usposobienie, szeroko opowiadaną za jego plecami historię życia oraz awersję do pacjentów, w najbliższemu otoczeniu znany jest jako Doktor House. Bynajmniej nie szkodzi to jego renomie światowego eksperta w chirurgicznym usuwaniu glejaków III i IV stopnia oraz badaniom klinicznym, jakie w ich zakresie prowadzi.
 

Komentarze